Improwizacja od wieków była integralną częścią nauki gry na instrumencie, w XX wieku to zmieniono, ze szkodą dla dzieci.
Mozart w wieku 5 lat komponował, Chopin pierwszy utwór napisał jako siedmiolatek po roku nauki gry. Dziś najbardziej zaawansowany tor edukacyjny, jaki formalnie istnieje zakłada, że mały chłopiec zacznie improwizować najwcześniej 10 lat później, a komponować jeszcze później. To na pewno zdusi, a w wielu przypadkach zabije kreatywną stronę jego muzycznego rozwoju. Dokładnie rok zajmuje mi „otwarcie” z powodów psychiki, nastolatka grającego biegle (np. po PSM) na improwizację. Znacznie łatwiej pierwsze improwizacje przychodzą małym dzieciom. Jaki jest wpływ improwizacji muzycznej na rozwój dzieci?
Wpływ improwizacji muzycznej na rozwój dzieci i młodzieży
Dostępne są badania naukowe nad pokazujące wpływ muzykowania na rozwój ogólny dziecka, jego iloraz inteligencji, oraz wpływ na umiejętności matematyczne i humanistyczne. Badano dużą liczbę dzieci, które podzielono na trzy grupy: te które nie pobierają lekcji muzycznych, te które uczą się grać na instrumencie z nut i te które uczą się improwizacji. Dzieci zbadano przed rozpoczęciem nauki i po kilku latach muzycznych lekcji. Zgadnijcie która grupa rozwinęła się najbardziej. Nie chodzi przy tym o podejście ambicjonalne, chodzi o naturalne zdolności muzykowania, którymi obdarzony jest każdy maluch, o pielęgnowanie i rozwijanie tych zdolności bez zakładania, że dziecko będzie wybitnym muzykiem w przyszłości. „Take it easy” jak mawiają.
Źródła w literaturze pedagogicznej
Żeby nie być gołosłownym powołam się na kilka artykułów. Piotr Iwicki, redaktor Polskiego Radia i felietonista „Gazety Polskiej” jest osobą szczególnie zaangażowaną w promowanie świadomej edukacji muzycznej dzieci, napisał na ten temat kilka rzeczowych tekstów, m.in. „Szanujmy kreatywność dzieci”, „Muzyka a inteligencja” („Gazeta Polska” nr 1665, 4.3.2017) i in. W swoich artykułach powołuje się on na wykłady i badania, które prowadzi Sir Ken Robinson – światowy leader w zakresie rozwoju kreatywności i innowacyjności. Pisze on wprost „uczcie dzieci muzyki dla ich dobra”. Ken Robinson wykazał na podstawie rozległych obejmujących ponad 2000 nauczycieli oraz ich uczniów uczestniczących w 300 różnych projektach edukacyjnych zgubny wpływ sztampowej edukacji w stylu „zakuć, zdać, zapomnieć” i niszczeniu osobowości młodego człowieka.
Jeden z jego koronnych wykładów nosi tytuł „Jak szkoła zabija kreatywność”. Pisze on:„Dziecko, gdy się rodzi, ma wrodzony dar kreatywności, potrafi bez skrępowania fantazjować, szukać rozwiązań spontanicznych. Z kija robi magiczny miecz, ze szmatek lalkę, a z butelki – statek kosmiczny. Niestety, wraz z kolejnym etapem edukacji, tej ukierunkowanej na jeden wzorcowy proces dydaktyczny, działający zgodnie z nieśmiertelnym programem nauczania, dziecko traci od 30 do 50 procent posiadanej kreatywności. Tę z upływem lat edukacji zastępuje standaryzacja, przycinanie dzieci do jednego wzorca. W rezultacie na studiach pozostaje jej zaledwie 20–30 procent ze startowej wieku przedszkolnego.”. Idea, która towarzyszy Robinsonowi to stworzenie systemu edukacji, który podsycałby zamiast gasić kreatywność dzieci. Zainteresowanych badaniami naszego asa – Kena Robinsona – zapraszam do obejrzenia jego wykładów z serii TED.
Inne źródła
Inny dobry tekst w języku angielskim online na portalu IFL Sciecnce to „Jamming With Your Toddler: How Music Trumps Reading For Childhood Development” autorstwa Liama Viney’a z The University of Queensland. Autor wspomina, że oprócz korzyści płynących dla dzieci, nauka muzyki i aktywne muzykowanie opóźnia procesy starzenia. Dodam tylko, że nie chodzi o granie raz w tygodniu próby, a raczej o codzienny kontakt z instrumentem skierowany na rozwój.
Jeszcze inne wartościowe teksty na ten temat napisała Alicja Zabrocka, m.in. „Muzyku – improwizuj”, albo opublikowany w formie wywiadu tekst „Improwizacja – dla każdego?”, dostępny na portalu meakultura.pl. Pisze ona o swoich trudnych doświadczeniach z początkami improwizacji w toku PSM, oraz wskazuje na istniejący już postulat włączenia improwizacji do programów szkół muzycznych we Francji.
Kreatywność i jej znaczenie
Sam mam podobne odczucia. Kreatywność – jej rozbudzenie i pielęgnowanie – to najpiękniejsza idea edukacyjna, jaka w ogóle istnieje. Ostatnio prowadziłem warsztaty dla dzieci na festiwalu gitarowym. W mojej grupie było 8 wyjątkowo uzdolnionych młodych muzyków z całego kraju, zarówno ze szkół muzycznych, jak i pobierających naukę u prywatnych nauczycieli. Niektóre uczyły się improwizacji mniej więcej tak: „tu jest gama, spróbuj coś w niej zagrać, może będzie pasować”. Nie będzie, jeśli nie damy tym dzieciom narzędzi, czyli nie wyjaśnimy im jak działa improwizacja: co to jest fraza, jaki jest związek ładnych dźwięków z harmonią, jak należy akcentować, jak działa timing itd. Ponieważ dzieci te miały sprawność manualną, po trzech dniach potrafiły zagrać ładne dźwięki improwizacji do nowego dla nich utworu w metrum na jedenaście, jednak cudów nie ma – improwizację musiały sobie dzieci „przygotować” do koncertu – tj. skomponować.
Sam jestem nauczycielem muzyki, uczę głównie improwizacji, albo inaczej „rozumienia” muzyki, ponieważ improwizacja jest świadectwem świadomości. Te dwie dziedziny są nierozerwalnie ze sobą powiązane. Nie da się jednocześnie rozumieć muzyki i nie umieć zaimprowizować w niej choćby prostej wypowiedzi. Bez świadomości często tworzona „prosto z serca” muzyka jest sztampowa i brzmi paradoksalnie jak skomponowana w oparciu o pierwszy rozdział podręcznika teorii muzyki, czyli wtórnie i nieudolnie, co ostatecznie prowadzi do rozczarowań.Napisałem na ten temat też kilka felietonów, które można przeczytać na mojej stronie www. Jeden z artykułów był publikowany w lokalnej prasie. Wpływ improwizacji muzycznej na rozwój dzieci jest nie do przecenienia.